Przez całe życie jesteśmy dziećmi – zmieniają się tylko zabawki. Od dawna tak uważałem, ale w pełni uświadomiłem sobie to w momencie, gdy usiadłem za kierownicą Porsche 718 Cayman.
Jako dzieci bawimy się resorakami różnych topowych marek. Kolekcjonujemy supersamochody Porsche, Lamborghini czy Ferrari, a gdy dorastamy to marzymy o tym, by móc usiąść za kierownicą jednego z tych samochodów, którymi bawiliśmy się za młodu na wykładzinie dywanowej, w zaciszu swojego pokoju. Ja dziś spełniłem jedno ze swoich marzeń i mogłem zasiąść za kierownicą Porsche, które zabrałem na wymagającą i malowniczą wycieczkę w Pieniny. Mimo, że nie jest to kultowa 911-tka to emocji nie brakowało!
By wejść do świata Porsche nie trzeba już mieć milionów na koncie. Nie potrzeba nawet pół miliona. Ba! Wystarczy zaledwie 250 tysięcy złotych (brutto!), bo właśnie tyle kosztuje podstawowa wersja 718 Cayman z 2-litrowym, turbodoładowanym, 4-cylindrowym silnikiem boxera. Oczywiście cena szybko się zmienia, gdy dokładamy kolejne opcje wyposażenia, natomiast już za około 300 tysięcy złotych skonfigurujemy ten samochód bardzo przyzwoicie.
Testowany przeze mnie egzemplarz pochodzący z wypożyczalni samochodów sportowych Speedy.pl został wyposażony w ww. silnik o mocy 300 KM z pakietem Chrono Sport (przyspieszenie 0-100 km/h 4,5 sek., aktywny wydech, analogowy zegarek na desce rozdzielczej), w skrzynię PDK (Porsche-Doppel-Kupplungs Getriebe – automatyczna skrzynia biegów / dwusprzęgłowa), system nawigacji satelitarnej, czy podgrzewaną kierownicę. Mniejsza z wyposażeniem – to tylko mało znaczące szczegóły w przypadku tego samochodu. Przejdźmy zatem do konkretów.
Emocje związane z 718 Cayman budzą się do życia wraz z przekręceniem kluczyka. Stacyjka jak przystało na pełnoprawne Porsche umiejscowiona została po lewej stronie kierownicy. Po odpaleniu, na wolnych obrotach silnik pracuje niczym w starym, dobrym Prosiaku. Dźwięk boxera jest jedyny i niepowtarzalny. Dla kogoś, kto nigdy nie miał do czynienia z tego typu jednostką będzie się on wydawał nieco dziwny. Moja żona na przykład stwierdziła „Tomek, z tym silnikiem jest coś nie tak, on jakoś dziwnie pracuje”. Odpowiedziałem szybko, że tak ma być i już! Chyba jednak mi nie uwierzyła, ale taka jest prawda. Boxer to boxer. Oczywiście nie jest to 6-cylindrowy silnik i hejterzy motoryzacyjni od razu powiedzą, że 4 cylindry w Porsche to kpina, niemniej jednak polecam najpierw się przejechać, a później oceniać.
Może faktycznie w czasie jazdy silnik nie porusza tak bardzo dźwiękiem, jak 6-cylindrowiec (to jedyny minus 4-cylindrów), ale nie dyskwalifikuje on też tego samochodu w żaden sposób. Auto ma bardzo dobre przyspieszenie, jak na 2-litrową jednostkę o mocy 300 KM. W dobie szybkich hot-hatchy może nie jest to oszałamiający wynik i co drugi dłubnięty Leon Cupra okaże się być szybszy, no ale na Boga! Porsche to Porsche i choć miałbym turlać się wolniej to jadę Porsche i tyle! Poza tym w Leonie nie wysuwa się tylny spojler, a w 718 Cayman naciskam jeden przycisk lub jadę odpowiednio szybko i co? I gotowe!
We wnętrzu Caymana nie brakuje zupełnie niczego. Jakość użytych do wykonania wnętrza materiałów jest bardzo wysoka i po otwarciu drzwi od razu widzimy, że mamy do czynienia z prawdziwym Porsche, a nie z plastikową zabawką. Widać, że księgowi w Porsche nie projektują samochodów, a zajmują się raczej liczeniem zysków z ich sprzedaży.
W 718 wszystkie potrzebne przełączniki są pod ręką, a najpotrzebniejszy z nich (ten do zmiany trybów jazdy) został umiejscowiony na kierownicy. W środku tego pokrętła jest pewien magiczny przycisk. Nie zdradzę Wam jego działania w ramach zachęty do „namacalnego” sprawdzenia w czasie jazdy. W Caymanie mamy także wspaniałe, klasyczne zegary Porsche, gdzie tradycyjnie obrotomierz został umieszczony na środku. Prędkościomierz znajduje się po lewej stronie, a komputer pokładowy z funkcją wyświetlania mapy nawigacji po prawej.
W 718 Cayman siedzi się bardzo nisko, prawie na podłodze, co nie może zresztą dziwić, bo w końcu jedziemy autem sportowym. Jedyne co może być problematyczne to zastosowanie opcji „zimny łokieć”, bo siedząc tak nisko ciężko jest podnieść rękę do linii okna, a poza tym wygląda to nieco śmiesznie. Niemniej jednak po co otwierać szyby – mamy bowiem klimatyzację, która bez problemu poradzi sobie ze schłodzeniem tak małego wnętrza.
Fotele w 718 są bardzo wygodne, choć dosyć wąskie. Oparcia regulowane elektrycznie zapewniają dobre trzymanie boczne. Po ponad 300 kilometrach wysiadłem z Caymana bez jakiegokolwiek zmęczenia i bólu pleców, choć nieco otumaniony dźwiękiem silnika, który miałem zaraz za uszami (w trybie Sport na trasie robi się dość głośno).
718 Cayman posiada dwa bagażniki. Przedni jest bardzo pojemny, jak na auto o tak niewielkich gabarytach. Spokojnie wejdą do niego dwie walizki podróżne, bo jest bardzo głęboki. Tylny bagażnik natomiast możemy potraktować raczej jako półkę na dwie zgrzewki napojów i torebkę damską. Niemniej jednak wyjazd wakacyjny w dwie osoby tym samochodem nie powinien sprawić większych problemów.
Na podsumowanie powiem krótko – do tej pory nie jeździłem jeszcze samochodem, który byłby szybszy w zakrętach od 718 Caymana. To auto jest tak niesamowicie wyważone (rozkład masy 45:55), że żaden zakręt nie jest mu straszny (pod warunkiem, że nie zepsujemy tego rozkładu np. zapakowaniem przedniego bagażnika do pełna). Może przyspieszenie i moc nie są z najwyższej półki, ale to z jaką precyzją auto pokonuje kolejne zakręty jest niesamowite! Dodatkowo Cayman świetnie sprawdzi się jako środek lokomocji na co dzień (spalanie rzędu 9L/100 km, automatyczna skrzynia biegów), pod warunkiem, że nie potrzebujemy bardziej pojemnego samochodu. Przejeżdżając ulicą musimy też przyzwyczaić się do tego, że ściągamy na siebie mnóstwo spojrzeń ludzi. Cóż, Porsche zawsze będzie wzbudzać w ludziach wspaniałe emocje i ciekawość!
Porsche 718 Cayman – pokochałem je!