Po przejażdżce Teslą 3 nic już nie jest takie samo. Zmieniło się od tego momentu wiele – zwłaszcza moje postrzeganie przyspieszenia samochodu. To wydarzenie zbiegło się w czasie z testem nowego Polo GTI i bardzo mi go utrudniło, dlatego musiałem podejść do niego dwuetapowo.
Pierwszego dnia oceniłem Polówkę bardzo krytycznie. Cóż, upały rzędu 36 stopni nie pomagają w trzeźwym myśleniu, jak i powodują, że samochody seryjne siłą rzeczy puchną i gotują się, co przede wszystkim wpływa na ich dynamikę i ogólne wrażenie jazdy. Następnego dnia rano obudziłem się z wyrzutami sumienia i stwierdziłem, że to niemożliwe, aby samochód z 3 legendarnymi literkami GTI otrzymał ode mnie tak słabe noty. Podszedłem do tematu więc raz jeszcze, na chłodno (w końcu był poranek) i dałem Polo kolejną szansę.
Nowa generacja Polo pojawiła się na rynku w 2017 roku i jest już 6. odsłoną legendarnego modelu z Wolfsburga. Testowany przeze mnie model GTI pochodzi z roku 2019 i został wyposażony w 2-litrowy silnik TSI o mocy 200 KM. W porównaniu do poprzedniej generacji jest mocniejszy o kilka KM i ma większą pojemność (wcześniej było to 1,8 litra TSI – szacunek dla VW za upsizing!). Testowany egzemplarz posiada fabryczną, elektroniczną blokadę mechanizmu różnicowego XDS (potocznie zwaną „elektroniczną szperą”) oraz dwusprzęgłową automatyczną skrzynię DSG z 6 przełożeniami. Co ciekawe, mimo automatycznej skrzyni w aucie nie znajdziemy elektronicznego hamulca ręcznego, a tradycyjną dźwignię! Genialne, zwłaszcza gdy w zimie wyłączymy ESP i wybierzemy się na plac, gdzie można się trochę pokręcić po śniegu. Tradycyjny hamulec ręczny to rzecz, która powoli wymiera, dlatego fajnie, że w Polo GTI go zachowano. Niestety to rozwiązanie pozbawiło auto tzw. auto-holda, więc w korku będziemy musieli zawsze trzymać nogę na hamulcu w przypadku, gdy mamy wrzucony drive. Dla osób, które jeździły sporo samochodami ze skrzyniami DSG może się to okazać nieco problematyczne, bo jednak auto-hold to bardzo wygodny dodatek.
Jak przyspiesza i jak zachowuje się Polo GTI na drodze? Wrażenie słabej dynamiki wywołało na mnie tylko i wyłącznie świetnie wygłuszone wnętrze. W nowych autach po prostu nie czujemy prędkości i Polo GTI nie jest odosobnionym przypadkiem. Dopiero w momencie, gdy spojrzałem na licznik zrozumiałem, że to auto naprawdę fajnie się odpycha. 6,7 sek. do 100 km/h to raptem o 0,2 sek. więcej niż starszy brat Golf GTI. Wynik jest więc bardzo dobry. Prędkość maksymalna rzędu 237 km/h także robi wrażenie. Jak na DSG przystało skrzynia zmienia biegi odpowiednio szybko i przy przepięciach w wydechu słyszymy delikatnie basowe „pierdnięcie”, identyczne jak w seryjnym Golfie GTI. Przy ruszaniu ze świateł starajmy się jednak odpuścić kick-down i ruszyć powoli, co pozwoli nam uniknąć choinki na desce spowodowanej załączeniem się ESP. Dopiero gdy poczujemy, że opony skleiły, gaz w podłogę i wykorzystajmy potencjał tego małego hot hatcha.
Testowany egzemplarz wyposażony został w 17″ obręcze aluminiowe, więc na zakrętach mamy wrażenie, że opona trochę ściąga (lepszym rozwiązaniem jak dla mnie są obręcze 18″). XDS prowadzi nas natomiast jak po sznurku i zapobiega dziwnym zachowaniom przednich kół na łukach. Zawieszenie Polo GTI jest dość twarde i nie można tu mówić o dużym komforcie, ale nie oczekujmy go od małego, sportowego hot hatcha. To auto ma właśnie takie być!
Z zewnątrz GTI od zawsze wyróżniało się wyglądem. Nie mam na myśli tylko kilku znaczków. Dyfuzor tylnego zderzaka z charakterystycznym plastrem miodu, podwójna końcówka układu wydechowego, delikatne splittery progowe, grill z czerwonym paskiem, który znajduje swoje przedłużenie w reflektorach, większy spojler tylnej klapy, czy delikatnie przyciemnione tylne szyby to tylko niektóre ze znaków rozpoznawczych nowego Polo GTI, które współgrają ze sobą genialnie.
Przejdźmy teraz do wnętrza, bo jednak to na nie patrzymy najczęściej będąc użytkownikiem samochodu. Egzemplarz demonstracyjny wyposażony został w klasyczne zegary, za co ogromny szacun dla osoby konfigurującej go. Oczywiście nie neguję tutaj systemu Active Info Display, ponieważ jest niezwykle funkcjonalny, ale po prostu większość nowych samochodów niedługo będzie w niego wyposażonych, a standardowe zegary odejdą do lamusa i będą czymś wyjątkowym. Deska rozdzielcza wraz z ekranem multimedialnym jest bardzo czytelna i przejrzysta… choć w oczy zbyt mocno rażą mnie te czerwone dodatki. W moim odczuciu jest ich za dużo i wybrałbym bardziej stonowane wykończenie (a można takie wybrać w konfiguracji). Słabym ogniwem wykończenia są wyłącznie twarde plastiki na drzwiach – przy samochodzie za blisko 100 tys. złotych powinny być one już wykonane nieco lepiej.
Co ciekawe w Polo GTI nie znajdziemy rączek dla pasażerów (czyt. cykorłapek, jak nazywam je w swoim języku). Znajdziemy natomiast klasyczne fotele w kratę Clark, mnóstwo czerwonych nici i przeszyć, czarną podsufitkę i dość dużo miejsca, jak na samochód będący głównie miejskim, szybkim koszykiem na zakupy (tak go pięknie określił mój kolega Łukasz – sprzedawca samochodów VW). Bagażnik o pojemności ok. 350 litrów spokojnie pomieści torby z zakupami na cały tydzień, co wraz z żoną sprawdziliśmy w ten weekend.
Podsumowując… Znajomi pytają mnie, czy warto kupić ten samochód i w 90% zapytania te dotyczą Polo jako auta dla ich kobiet. Tak więc potwierdza się wieloletnia reguła, że „mały Golf” jest samochodem głównie kobiecym. Wasze matki, żony, czy tam kochanki z pewnością będą się w nim świetnie czuły, bo jest mały, zgrabny, łatwo się nim parkuje, a dodatkowo będą mogły utrzeć na mieście nosa niejednemu cwaniakowi myślącemu, że jest najszybszy w swoim „eczysześć”. Na początku nie mogłem się przekonać do 6. generacji Polo, bo w porównaniu do modelu 6R stała się mniej zadziorna, ale im dłużej z nim przebywałem, to tym bardziej do mnie przemawiało i… jestem na tak! Poza tym Polo GTI jest fajnym gadżetem i na pewno będzie świetnie wyglądać w garażu obok Golfa GTI męża.
Dziękuję Auto Group Luzar za użyczenie samochodu do testów.